Całe życia ojca Pio obfitowało w niezwykłe wydarzenia, cuda, które dotykały ludzi mających bezpośredni kontakt z zakonnikiem. Jednocześnie okoliczności, w jakich się przydarzały wskazują, że Ojciec Pio potrafił pewne wydarzenia przewidywać. Niejako częstokroć „Bóg pozwalał zajrzeć mu swojego zeszytu”, odsłaniając przed nim w sobie tylko znany sposób rzeczy, które miały się wkrótce wydarzyć. Nie zawsze dotyczyły one bliskiej przyszłości, jak to miejsce w przytoczonym poniżej świadectwie:

Pewnego dnia Ojciec Pio, po zakończeniu spowiadania kobiet w kościele, wracał w towarzystwie O. Tarcisio Zullo da Cervinara, który podał mu ramię, by pomóc mu w pokonaniu schodów. Zatrzymał się na półpiętrze, gdzie znajdował się obraz zapraszający do modlitwy za dusze czyśćcowe, pozostając przez chilę na modlitwie.

W tym samym momencie zbliżył się do niego pan Giuzeppe Pezzini z Bolonii mówiąc: „Ojcze, chciałbym się wyspowiadać”.

Święty zmierzył go swoimi oczami, które przenikały do wnętrza i odpowiedział: „Nie widzisz, jaki jesteś czarny?”.

„Tak Ojcze, ale coś dobrego w swoim życiu zrobiłem!”.

Kapłan zaś na to: „Twoje dobro… jest jak świetliki, które ukazują się tak często, jak śmierć papieża i by zostać zauważone potrzebują ciemnej nocy! Jedź do domu i wróć za trzy miesiące, by się wyspowiadać”. Po krótkiej przerwie ostrzegł go: „Przygotuj się na cierpienie”.

Gdy bracia się oddalili, Giuseppe poczuł się nieprzyjemnie dotknięty. Ponieważ wiele podróżował i często przyjeżdżał do Puglii, poradzono mu w rodzinie, aby odwiedził tego niezwykłego i świętego kapucyna. Powiedziano mu, że nic go to nie będzie kosztowało. Nie wiedział, że czeka go niezłe lanie. Poczuł się urażony.

Opuścił San Giovani Rotondo z postanowieniem, że nie pojedzie tam więcej. Kiedy wrócił do Bolonii, coraz bardziej niepokoiły go jednak pożegnalne słowa braciszka: „Przygotuj się na cierpienie”. Co chciał on przez to powiedzieć?

Pytanie to zmieniło się w lęk, gdy podczas kontroli lekarskiej odkryto u Giuseppe raka gardła. Przerażony, przypomniał sobie troskę Ojca Pio i zrozumiał, że powinien się zmienić.

Wkrótce wrócił do Świętego, który go pocieszył i przywrócił do łask u Boga poprzez dobrą i uzdrawiającą spowiedź. Od tamtego czasu mężczyzna zmienił się radykalnie. Nabrał pokory i zaufania do zakonnika, którego zaczął traktować jak ojca duchownego.

Po powrocie do domu poddał się operacji. Wydawało się, że wszystko idzie dobrze, lecz po kilku latach lekarze zalecili nowy zabieg z powodu zaostrzenia się choroby.

W międzyczasie Giuseppe stał się jednym z synów duchowych Stygmatyka i nie robił nawet jednego kroku bez pytania go o radę. Również w tych okolicznościach zwrócił się do niego. Usłyszał zdanie zdecydowanie różne od zdania chirurga: „Usuną ci jedynie struny głosowe. Teraz musisz trzymać się z daleka od skalpela”.

Gdy przekazał ordynatorowi to, co powiedział mu Ojciec Pio, usłyszał: „Powiedz twojemu protektorowi, żeby robił za braciszka a nie za lekarza”. Pezzini jednak posłuchał zakonnika i nie dał się dotknąć lekarzom.

Po kilku latach ze zdumienia stwierdził, że wszyscy jego towarzysze w chorobie, którzy zostali ponownie zoperowani, umarli. Był szczęśliwy i powtarzał wszystkim: „Ojciec Pio dał mi już kilka lat życia więcej. Czegoż mógłbym jeszcze chcieć?”. Często przyjeżdżał do San Giovani Rotondo, choroba jednak posuwała się naprzód.

W terminalnej fazie choroby był leczony w klinice Mangiagalli w Mediolanie, w której bracia kapucyni przychodzą każdego ranka, by odprawić Mszę św. I, chodząc po oddziałach, nieść chorym Komunię Świętą i duchowe pocieszenie.

Również ja przez pewien czas byłem wśród tych braci i poprzez O. Tarcisio Zullo informowałem Świętego o chorobie jego syna duchowego. Ojciec bez przerwy wysyłał do niego słowa czułego pocieszenia. Otoczony taką troską, Giuseppe zakończył pogodnie swoją kalwarię, którą przepowiedział mu wcześniej Ojciec Pio.[1]

[1] O. Tarcisio Zullo da Cervinara, Campobasso 21.10.1985, w: „Ojciec” Święty Pio z Pietrelciny. Charyzmatyczny kapłan. Świadectwa. Część druga O. Marcellino Iasenza Niro, Wyd: „Padre Pio da Pietrelcina”, San Giovani Rotondo 2007, przekł.: Janusz Jasielec.